Nowy
Ostatnie egzemplarze!
Data dostępności:
Myli się ten, kto twierdzi, że w PRL nie robiono dobrych rowerów. Dla mas oczywiście były lepiej lub gorzej wykonane wypusty, zaś kolarskim szczytem marzeń był Romet Sport - na zwykłych stalowych rurach, z osprzętem krajowej produkcji. Inną sprawą były rowery dla zawodników - te były lutowane na zagranicznych rurkach, brytyjski Reynolds dla Rometów Special a dla Rometów Super włoski Columbus lub Reynolds. Widywane tylko na treningach i zawodach, były niedostępne dla przeciętnego Kowalskiego.
W przeciwieństwie do gotowych do jazdy Wagantów, Mistrali czy Sportów nie było czegoś jak fabryczny rower Romet Super. Kluby zamawiały ramy w fabryce w Bydgoszczy, by po kilku tygodniach ciemnym świtem, pojechać służbowym Fiatem 125p kombi lub Nyską pod bramy odebrać zamówiony towar. Goła rama i widelec, zawinięte w brązowy papier - oto co wracało do klubu w bagażniku. Jedynym dodatkiem były stery Romet, ale ich obecność nie była regułą. Następnie w klubie budowane były na bazie przywiezionych ram rowery dla zawodników, zarówno na częściach krajowych takich jak REMO Głowno, Walja, PAMA czy JAR, jak i importowanych - często dla lepszych zawodników oraz dla kadry - zachodnich Campagnolo, Gipiemme, Galli lub wschodnich KhVZ czy IRZ. W związku z brakami w częściach, nierzadko był to miks wszystkiego - przerzutka i hamulce Campy, manetki i suport Gipiemme, klamki krajowe, sztyca PAMA i korba Walja, choć nie brakowało jeszcze bardziej egzotycznych kombinacji z częściami nawet zza oceanu.
Flagowym przykładem roweru torowego z tamtych lat, zbudowanego na częściach importowanych jest Super ze zdjęć. Koła na piastach Campagnolo C-Record Pista i obręczach Fir, korba Campagnolo Record Pista, mostek i kierownica 3ttt, sztyca Campy z siodłem Cinelli. Lakier oczywiście oryginalny, nieodnawiany. Ten akurat egzemplarz wykonany został przy użyciu rurek Columbus, najpewniej modelu SL. Ciasna i zwarta geometria ramy w rozmiarze 56 oraz zestawienie części sprawia, że w czasach świetności tym rowerem, na którymś z torów kolarskich w Polsce np. we Wrocławiu czy Szczecinie zawodnik mógł bez problemu wywalczyć zwycięstwo w sprincie czy nawet w wyścigu na 1km na dochodzenie. Zawodnicy używali też tych ram na zawodach międzynarodowych, niejednokrotnie ukazując wyższość krajowego sprzętu nad zagranicznym
Bądź na bieżąco